środa, 2 września 2009

Operacje na żywym tin whistle - część pierwsza.

W dzisiejszym odcinku dowiemy się jak uczynić naszego zupełnie odpornego na próby dostrojenia whistla nieco bardziej podatnym naszej woli. Musimy jednak pamiętać, że jak każda operacja, również ta może skończyć się śmiercią pacjenta, więc jeśli nie chcesz wystawiać swojego instrumentu na żadne ryzyko, po prostu nie czytaj dalej. Po co w ogóle próbować, co jest warte podjęcia ryzyka?
po pierwsze - żeby dostroić whistla (opisana metoda pozwala na zmienienie wysokości wszystkich dźwięków wydawanych przez instrument)
po drugie - żeby móc tworzyć hybrydy międzygatunkowe posiadanych whistli
Moim zdaniem warto, zwłaszcza jeśli mamy już trochę whistli tanich marek. Do operacji będziemy potrzebować odpowiedniego sprzętu. Niezbędne będą:
- szklanka z wodą o temperaturze około 80 stopni Celsjusza
- pacjent
- ręcznik (może być papierowy)
- fakultatywnie przyda się drobnoziarnisty papier ścierny (najdrobniejszy jaki znajdziecie)



Przystępujemy do operacji... zanurzając ustnik naszego whistla w szklance na około 20 sekund, po czym wycieramy go ręcznikiem i próbujemy go ściągnąć z przebierki (najlepiej robić to przez ręcznik wykonując ruch okrężny ustnikiem, tak żeby się obracał na rurce i powoli schodził). Jeśli ustnik ani drgnie powtarzamy moczenie, aż do skutku. Mała rada, płynąca z mojego doświadczenia, nie zanurzajcie ustnika zbyt głęboko, bo może zejść naklejka producenta (patrz zdjęcie).
Jeśli udało nam się zdjąć ustnik, trzeba z niego oraz z przebierki usunąć resztki kleju. Wnętrze ustnika najlepiej potraktować ołówkiem owiniętym ręcznikiem papierowym lub chusteczką higieniczną, przebierkę paznokciem lub drobnoziarnistym papierem ściernym (uważając żeby nie zebrać za dużo metalu).



Teraz możemy umieścić ustnik z powrotem na rurce, wciskając go tak daleko, jak trzeba aby poprawnie stroił. Większość tanich whistli jest nastrojona za wysoko, więc ustnik należy umieścić nieco wyżej niż był poprzednio (instrument ma być dłuższy niż uprzednio). Gdy nie masz muzycznego słuchu, tak jak autor tego bloga, możesz wspomóc się komputerowym tunerem np. AP Tuner (ściągnij tutaj). Jeśli nasz whistle przez operacją stroił za nisko... to mamy problem. Jedynym wyjściem z sytuacji jest skrócenie przebierki np. piłką do metalu, a potem obrobienie narobionego bałaganu papierem ściernym (najlepiej robić to od strony ustnika). To już jednak pracochłonne i łatwe do spaprania zadanie, więc lepiej nabyć po prostu kolejnego dawcę organów, a z naszego "uparciucha" zostawić sobie tylko ustnik. Co jeszcze można zrobić przy użyciu opisanej techniki? Sami zobaczcie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz